Charyzmatyczna ta Hunza… Widzieliśmy ją błękitną białą, beżową jak mleczna lura i całą w brązach z koronką piany. Hunza to rzeka, co wije się w kanionie Karakoram Highway i gromko huczy, gdy się do niej zbliżyć.
4 stycznia 2010 roku jedna skała zadrżała, pękła i w biały dzień cała ściana osunęła się. Skalny gruz zablokował przepływ rzeki. Spadło z hukiem całe zbocze i urządziło niezły bałagan. Okolicę spowił gęsty brązowy pył. Ludzie wybiegali przed domy, by zobaczyć, co się wydarzyło. Jednak nikt nie spodziewał się tego, co miało stać się w ciągu kolejnych 48 godzin. W mgnieniu oka woda zaczęła podnosić się w miejscu, formując jezioro. Najpierw zatonęła wioska Aminabad, czyniąc bezdomnymi 32 rodziny. Następna w kolejności wieś Shishkat znalazła się pod wodą. Tonęły domy, sklepy, zakłady szewców i warsztaty cieśli. Woda bezlitośnie podtapiała uprawy, zabierała zwierzęta, dobytek przynosząc w zamian strach, troski i bezradność. Zniknęło ze świata 170 domów, 120 sklepów, zginęło 20 ludzi, a 25000 zostało odciętych od świata. Ponad 6000 mieszkańców okolicznych dolin ucierpiało w ten czy inny sposób. Co gorsza, pod wodą zniknęła też droga.
Skalny bałagan odciął północne wioski od jakichkolwiek dostaw. Po tygodniu od zdarzenia wojsko przywiozło łodzie by Ci którzy „utknęli” po niewłaściwej stronie osuwiska mogli wrócić do domu. Karakoram – jedyna arteria transportowa północy została przerwana w sposób niełatwy do naprawy.
Z chaosu i katastrofy wyłoniło się jezioro Attabad – o cudownej błękitnej wodzie. Przez całe 5 lat przeprawa na barkach była jedynym sposobem na transport ludzi i towarów pierwszej potrzeby do wiosek Gulmit, Passu, Sost, Shimmshal, Misgar, Chipurson i innych mniejszych, których nazwy znają tylko mieszkańcy regionu. Na północ wożono paliwo, lekarstwa i te produkty, których nie da się wytworzyć w górskich wioskach – jak olej do smażenia, czy chemia gospodarcza.
Odbudowa 22 km zniszczonej drogi wystartowała po 2 latach. Kombinacja skalnych półek, tuneli i objazdów powstała w kolejne 3 wspólnym wysiłkiem Chin i Pakistanu. Jezioro z wolna zmieniło charakter. Zamiast brudnych towarowych barek pojawiły się lśniące motorówki, rowery i skutery wodne. Na brzegach rozgościły się ośrodki turystyczne, kawiarenki i wypożyczalnie sprzętu. Pojawili się turyści, najwięcej z Lahore, Karachi i południowych prowincji. Jezioro rozpoczęło nowe użytkowe życie – ciesząc oczy przyjezdnych nierealnym błękitem.
Gdzieś w krótkiej przerwie pomiędzy dwoma tunelami jest najbardziej romantyczny zakątek Karakoram Highway. Trzeba skręcić przy ręcznie wymalowanym napisie Pak-China Friendship na skalną półkę tuż nad brzegiem i zatrzymać się tu na dłużej. Z tyłu głowy wciąż będą szumieć pojazdy przemykające w stronę Gilgit lub Hunzy. Z przodu uderza majestat gór, spokój wód i bezwzględna cisza.
I trzeba się spieszyć, by jeszcze tego doświadczyć. Wody Hunzy wydrążyły przeciek i jezioro z wolna kurczy się. Od strony Gulmit pojawiają się wyschnięte błotne połacie nieużytków. Sterczą kikuty drzew zatopionych żywcem zaledwie 13 lat temu i widać już ruiny zatopionych domów. Natura zabierze jezioro tak jak ono zabrało wcześniej zagospodarowane przez ludzi tereny. Nie za 100, ani za 50 lat, tylko już teraz, w następne 5-10. Ot, współczesne życie. Zmiany są nieuniknione. I następują coraz szybciej.
Więcej o powstaniu jeziora Attabad: Attabad Lake: A Tragedy or a Blessing in Disguise? | Displaced by Disaster | Ep 1
Podziwiam za umiejętność przekazywania informacji w sposób, który nie tylko edukuje, ale również angażuje czytelnika na emocjonalnym poziomie, sprawiając, że temat staje się niezwykle bliski i istotny.