Podczas tygodni spędzonych w Siem Reap znaleźliśmy swoje rytuały: market na szybkie zakupy, ulubione miejsce na kawę, codzienne śniadanie. Nie były to modne knajpki pod turystów. Były to miejsca dla Khmerów – skromne, otwierane i zamykane bez uprzedzenia, czasem istniejące tylko dlatego, że ktoś dziś miał ochotę podnieść roletę albo potrzebował pilnie zarobić.

Jednym z takich miejsc była maleńka dwustolikowa restauracja serwująca wspaniałą ciemną zupę z makaronem ryżowym i kaczką. Uwielbialiśmy to miejsce – zupa była pełna pożywnych dodatków kiełków fasoli mung, zielonej cebulki i klopsików wieprzowych, a mięsa kaczki była cała  pierś w miseczce.

Boat noodle - czyli bulion z makaronem ryżowym mięsem i ziołami.
Boat noodle – czyli bulion z makaronem ryżowym mięsem i ziołami. Nazwa pochodzi od tego że serwowano ją na łódkach jak na pływających marketach.
 

Dostawaliśmy do tego wielkie kufle z lodem, które zalewaliśmy czekającą na stole zieloną herbatą i talerz świeżych ziół do samodzielnego doprawiania.

Kmerskie restauracje często czynne są tylko rano albo tylko wieczorem, albo tylko przez kilka godzin w ciągu dnia. Ta była czynna cały dzień. Sprzedawała wyłącznie boat noodle z kaczką i nom pao- małe drożdżowe bułeczki z nadzieniem z mięsa wieprzowego. Bywaliśmy tam prawie każdego dnia po ten niezmiennie wyśmienity smak kaczki – importowanej z Tajlandii.

Najlepszy smak z Ayutthaya.
Nie bardzo wiadomo czy to restauracja i czy czynna? Baner nad wejściem Google przetłumaczył jako “najlepszy smak z Ayutthaya.

Zastanawialiśmy się – dlaczego jest tam tak pusto? Wydawało nam się, że przyczyną jest kiepska widoczność restauracji z drogi głównej. Faktycznie – była na samiutkim skrzyżowania, ale wycofana trochę w stronę pobocza. Jedynym sygnałem, że tu można coś zjeść, był wystawiony do przodu garnek z nam pao i wyblakły brązowy baner z khmerskim napisem. Przetłumaczyliśmy go za pomocą Vasco – było tam napisane “Najlepszy smak z Ayuttaya”.

Parkowanie przy garnku.
Parkowaliśmy przy garnku z nam pao pod parasolem.
Chan Pov z Mamą i Jackiem.
Chan Pov z Mamą i Jackiem.

Chan Pov – kucharz, właściciel, kelner i sprzątacz w jednym – uśmiechał się z szacunkiem, gdy zamawialiśmy. Nie mówił prawie nic po angielsku. Nie mówiła też matka ani siostra, które czasem widywaliśmy w restauracji. Kambodża jest pełna chwytających za serce historii, ale po twarzach tej trójki można było zorientować się, że naprawdę sporo przeszli. Cieszyli się, kiedy przychodziliśmy, bo oprócz nas zupę sprzedawali chyba tylko skuterzystom podjeżdżającym po wynosy.
Za każdym razem, gdy odjeżdżaliśmy po posiłku, Chan Pov podchodził obejrzeć nasze motocykle. Patrzył z podziwem, zazdrością i pół po angielsku pół na migi mówił one day…. ja też pojadę, ale na razie no money.

Bagietka Chan Pov.
Kiedy przywoziliśmy bagietkę Chan Pov robił też dla nas przepyszne kanapki na później.

Zbliżał się Kmerski Nowy Rok. Wiedzieliśmy, że w tej rodzinie każdy dzień to walka o coś więcej niż tylko kolejnego klienta. W ostatniej chwili zrobiliśmy zdjęcie talerza z zupą i wybraliśmy się na poszukiwanie agencji reklamowej, która zrobi stand na kółkach – taki jakimi tutaj reklamują się rodzinne  małe biznesy. W kilku miejscach odesłano nas z kwitkiem Kmerski Nowy Rok w Siem Reap to duża sprawa  i nikt nie chciał robić zlecenia na ostatni moment. 

Phanith i stand reklamowy.
Phanith i stand reklamowy który powstał w ekspresowym tempie..

W końcu trafiliśmy dobrze.

Po kilku próbach trafiliśmy na Phanitha. Gdy tylko powiedzieliśmy „boat noodle z kaczką dwie przecznice stąd”, wiedział, o kim mówimy. Phanith chodził kiedyś z Chan Povem do szkoły języka angielskiego. Chan musiał zrezygnować – miał kłopoty ze zdrowiem i głowę zaprzątniętą kolejną swoją operacją.

Szybko się dogadaliśmy. Zaprojektowaliśmy razem wysoki kolorowy stand i kolejnego dnia był już wydrukowany i gotowy. Pojechaliśmy do restauracji a za nami busik z reklamą.

Całą rodziną do zdjęcia.
Całą rodziną do zdjęcia 🙂
Zdjęcia przy standzie reklamowym.
Zdjęciom nie było końca.
Reklama - Najlepsza zupa z makaronem i kaczką w mieście.
Nareszcie wyraźne oznaczenie.

Nigdy nie zapomnimy twarzy Chan Pova i jego Mamy, kiedy pracownicy agencji rozpakowywali i ustawiali stand, a Chan Povi mama oglądali go z podziwem. To był tak cholernie wzruszające, że ostatecznie wszyscy się popłakaliśmy. Próbowaliśmy ze sobą rozmawiać, ale pomimo użycia translatora ograniczenia w komunikacji były duże. Widok tej reklamy był dla nich czymś więcej niż gadżetem. Był nadzieją. Znakiem, że ktoś ich zobaczył. Że mogą zawalczyć o lepsze jutro.

Chan Pov z Mamą.

Do zupy teraz dodają jeszcze jajko – bo je umieściliśmy na reklamie. Pojawił się dodatkowy stolik w restauracji i pomysły na to, jak ją ozdobić. W ofercie jest teraz też kawa mrożona. Ale wiecie, jak to jest – każda zmiana w świecie musi dojrzeć. W restauracji jest trochę więcej klientów, ale nie można powiedzieć, że pełno. Opinii na Gogole przybywa powoli.

Zupa z kaczką v 2.0
Zupa z kaczką v 2.0

To, co jest potrzebne teraz – to żeby zjeść w tej restauracji. Uśmiechnąć się do Chana i do jego mamy, kliknąć sobie foto z zupą a na koniec zostawić parę miłych słów w Google.

Jeśli wybieracie się do Siem Reap – odwiedźcie Chan Pova i tę fantastyczną restaurację. Zjedzcie pyszne Boat noodle duck i dołóżcie cegiełkę do tego by i POV mógł podróżować własnym motocyklem. 

📍 Tu adres: https://maps.app.goo.gl/vMPHi8dMj6ZheT2b7

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *